Urodziła nas Ciemność
która rośnie pod żebrami.
*
Oddal, oddal martwa ręko,
kielich nieśmiertelnej
śmierci.
*
Tu samotność –
jest jak przezroczysta studnia
w bryle lodu.
*
Biała, nieskończona pustynia...
A to my patrzymy sobie w oczy.
*
Jedynym pokarmem
jest tu zatruta
pamięć.
*
Pragnienia są jak kra
stłoczona na mieliźnie
przez sztorm.
*
Domem jest
jak dzwon spadający
demon wiatru.
*
Oczekujemy na zbawienie:
nikły płomyk
serca.
*
Wyciągamy do siebie dłonie,
z których wylewa się lodowiec.
*
Wyciosaliśmy krzyż z lodu.
Na Niego nie starczyło krwi.
*
Do pętli własnych rąk
tęsknisz tu jak do
spełnienia.
*
Są nas miliony.
Ja nie spotkałem
samego siebie.
*
Który tu przybywasz –
nie płacz. Łzy
zmiażdżą oczy.
*
Na płaczących wpełza lód.
Na lód wchodzą następni.
Rośnie ściana płaczu.
*
Pragnienie ucieczki?
Nieskończona kula huraganu
tocząca się po nieskończonej tafli lodu.
*
Obojętność: otchłań,
w którą staczają się
góry lodowe.
*
Czułość:
usta odciśnięte
w lusterku z mrozu.
*
Obłęd: list pisany stopami
na śniegu. W zawiei.
*
Obraz naszego życia:
ryba pływająca
w akwarium. Z lodu.
*
Odzyskać wolność?
Stopić do dna
zamarznięty ocean.
*
Najdoskonalsze więzienie:
unoszący się nad wszystkim
i we wszystkim – ogień mrozu.
*
Każdy jest otchłanią,
którą wrzucono
w jeszcze większą otchłań.
*
Śmiech Szatana:
lawiny.
*
Oto jesteśmy:
strąceni w nie
śmiertelność.
*
Wszystkie drogi
odwracają się?
od nas.
Kwiecień '84; grudzień '93, Poznań
24 kwietnia '93, Obory