W jedenastym numerze:
- Rozbrajanie-Artur Miś
- Zawód-student- Kornel Morawiecki
- Hiszpania następna?- tłum. Michał Pawlak
- Za łatwo oddaliśmy pola- Kornel Morawiecki
- Czy zlaicyzowany Zachód skuteczniej niż my obroni polską katolicką telewizję-Anna Bałaban
- O wolę trwania- Kornel Morawiecki
- Euro minie-Jacek Rosołowski
- Pałą i kastetem-Urszula M. Radziszewska
- Chleba i Igrzysk-Janusz Wolniak
- Wyjść do ludzi-Andrzej Zybertowicz
- Referendum obywatelskie-Janusz Sanocki
- Demokracja grecko-belgijsk0-polska-Jerzy Przystawa
- Gazeta Walcząca-Jerzy Jachowicz
- Stocznia im.lenina przy Adolf-Hitler-Strasse- Roman Zieliński
- Głusi na racje- Albert ŁYJAK
- Obłuda mediów- Urszula M. Radziszewska
- Bywa głód większy niż łaknienie chleba-Janusz Wolniak
- Taxi pod kreską?- Andrzej R. Gorzkowski
- Dwie Rosje-Michał Orzechowski
- Między Rosją a Niemcami-Agnieszka Romaszewska
- Będziemy w stanie to zmienić-Grzegorz Biernacki
- Poeta doskonały- Jacek Wegner
- Uprawnienia pracownicze kobiet w ciąży-Dorota Drupisz
- Fotoradary- Janusz Wolniak
- Spojrzenia
- Kibicowisko
Żaden z krajów Europy nie osłabił swych sił zbrojnych tak jak Polska w ostatnim dwudziestoleciu.
Rozbrajanie
Rosja czy Andora?
Kraj o podobnej liczbie mieszkańców, jakim jest Hiszpania, ma żołnierzy dwa razy więcej, sił powietrznych i morskich lepiej w ogóle nie porównywać, a dawno porzucone u nas szkolenie wojskowe jest jedną z żelaznych pozycji tamtejszych kursów uniwersyteckich. Może wynika to z tego, że Hiszpanie za sąsiadów mają potęgi tak agresywne, jak Andora czy Gibraltar (a nieopodal czai się jeszcze Monako), a polscy szczęściarze od stuleci graniczą z takimi oazami łagodności i pacyfizmu, jakimi są Rosja i Niemcy…
Nam nie grozi nic
Rozbrojenie militarne nie jest jednak tak groźne, jak rozbrojenie tożsamościowo – intelektualne. Polska polityka obronna najwyraźniej oparta jest na takim oto wniosku z narodowej przeszłości, że zarówno ze wschodu, jak i z zachodu – ojczyźnie naszej nie grozi absolutnie nic. A jeśliby nawet jakieś zagrożenie się pojawiło to i tak żadna skuteczna obrona nie będzie możliwa. Skutkiem tego urzeczywistniana jest doktryna obronna polegająca na ograniczeniu sił zbrojnych do jednego oddziału, mającego w razie potrzeby chwalebnie polec, dzięki czemu kiedyś będzie komu postawić pomnik.
Dokonujące się obecnie w Polsce rozbrojenie tożsamościowo-intelektualne biegnie dokładnie pod prąd dzisiejszych tendencji znanych z innych krajów Europy, głównie tych z nami sąsiadujących.
Dzień blondynki
Wprowadzana właśnie reforma programów nauczania jest kolejnym krokiem na drodze konsekwentnie realizowanej likwidacji edukacji historycznej. Kilkanaście roczników polskich uczniów kształcono wg rozkładów materiału skutkujących tym, że historia XX wieku na lekcjach mogła nie pojawić się wcale.
Owoce tego widzimy czasem nawet na ekranach telewizorów, gdy dla dziennikarzy komentujących wydarzenia - Powstanie Warszawskie czy elementarz realiów PRL-u okazują się abstraktami, o którymi nie mają bladego pojęcia. 1 sierpnia na wrocławskim Rynku tłumy potrafią oddawać się obchodom Światowego Dnia Blondynki lub uczestniczyć w radosnym wspominaniu Polskich Lat Pięćdziesiątych. Takiej arcygłupocie kibicują „publiczne” media, które ostatnie okruchy jakiejkolwiek „misji” dawno zamieniły na kolejne mutacje „Tańców z Głąbami”.
Bez muzeów
Turyści przyjeżdżający do Warszawy ze zdumieniem dowiadują się, że w polskiej stolicy nie zobaczą niczego w rodzaju muzeum historii naszego kraju. Instytucję wystawienniczą, dzięki której obcokrajowcy mogą jakby „w pigułce” poznać najważniejsze fakty z dziejów zwiedzanego państwa – mają wszystkie cywilizowane kraje.
W każdym z niemieckich landów znajduje się też przynajmniej jedno muzeum poświęcone ziemiom utraconym w wyniku klęski III Rzeczy (najbliższe – w Goerlitz). Obowiązkowo znać je musi każdy niemiecki uczeń. Muzea budowane w Polsce służą głównie do przedstawiania dzieł w rodzaju krucyfiksów z wizerunkami genitaliów. Takie inicjatywy, jak Wrocławskie Muzeum Kresów minister Zdrojewski skreśla.
Dwa na jednego
Antykomunistyczna opozycja w byłym NRD w porównaniu z ruchem Solidarności była prawie niczym. Opublikowano jednak na jej temat kilka razy więcej książek, niż o Solidarności wydał IPN. Historyczna aktywność niemieckiej kinematografii wkrótce sprawi, że na jednego niemieckiego działacza antyhitlerowskiego przypadać będą dwa poświęcone mu filmy.
Polityka ahistoryczna
W Polsce nie powstał dotąd żaden film związany tematycznie z bitwą o Monte Cassino, walką polskich lotników w obronie Anglii czy bitwie o Atlantyk. To dzięki temu prezydent Putin w Dniu Zwycięstwa na oczach całego świata bez wahania może dziękować niemieckim antyfaszystom i całkowicie pomijać to, że czwartą siłą antyhitlerowskiej koalicji byli Polacy.
To takiej polityce historycznej zawdzięczamy umacniające się w świecie przekonanie, że rolą Polaków w czasie II wojny światowej była współpraca w wymordowaniu Żydów. Owocem reformy pani Szumilas wkrótce przekonania takiego powszechnie nabiorą także Polacy.
Niemieckie kłamstwa historyczne
Sukcesy realizowanej za Odrą polityki historycznej spowodowały, że niemiecka polityka historyczna nie cofa się już przed żadnym kłamstwem a nagłaśniać je potrafi najpotężniejszymi środkami. Zatopienie okrętu wojennego Gustloff kolejne filmy przedstawiają jako rzekomą rzeż niewinnych i tragedię większą od katastrofy Titanica. O tym, że w dniu zatopienia Gustloffa Niemcy utopili w Bałtyku podobną liczbę więźniów obozu Stutthof – pamięta już tylko pies z kulawą nogą.
Marek Edelmann, powstaniec Getta Warszawskiego, świetnie znał skalę niemieckich strat w czasie II wojny światowej, lecz podkreślał jednoznacznie, że „z całym swoim cierpieniem Niemcy powinni się wypchać”. Wszystkie bowiem poniesione przez nich ofiary są niczym w zestawieniu ze skalą zbrodni przez nich wyrządzonych.
Tożsamościowo-intelektualne rozbrojenie Polaków już dziś pozwala jednak Niemcom głosić, że XX wieku upłynął pod znakiem dwóch równorzędnych tragedii – holocaustu i „wypędzenia”.
Celowe upośledzanie polskiej świadomości historycznej już wkrótce sprawi, że polscy prezydenci z pokorą będą oddawać w Berlinie hołd ofiarom zbrodni polegających na przymusowej przeprowadzce weteranów SS znad Odry nad Łabę.
Artur Miś