logo

Oddział Poznań

  • 1
  • 2
  • 3

Gazeta Obywatelska nr 11

W jedenastym numerze:

  1. Rozbrajanie-Artur Miś
  2. Zawód-student- Kornel Morawiecki
  3. Hiszpania następna?- tłum. Michał Pawlak
  4. Za łatwo oddaliśmy pola- Kornel Morawiecki
  5. Czy zlaicyzowany Zachód skuteczniej niż my obroni polską katolicką telewizję-Anna Bałaban
  6. O wolę trwania- Kornel Morawiecki
  7. Euro minie-Jacek Rosołowski
  8. Pałą i kastetem-Urszula M. Radziszewska
  9. Chleba i Igrzysk-Janusz Wolniak
  10. Wyjść do ludzi-Andrzej Zybertowicz
  11. Referendum obywatelskie-Janusz Sanocki
  12. Demokracja grecko-belgijsk0-polska-Jerzy Przystawa
  13. Gazeta Walcząca-Jerzy Jachowicz
  14. Stocznia im.lenina przy Adolf-Hitler-Strasse- Roman Zieliński
  15. Głusi na racje- Albert ŁYJAK
  16. Obłuda mediów- Urszula M. Radziszewska
  17. Bywa głód większy niż łaknienie chleba-Janusz Wolniak
  18. Taxi pod kreską?- Andrzej R. Gorzkowski
  19. Dwie Rosje-Michał Orzechowski
  20. Między Rosją a Niemcami-Agnieszka Romaszewska
  21. Będziemy w stanie to zmienić-Grzegorz Biernacki
  22. Poeta doskonały- Jacek Wegner
  23. Uprawnienia pracownicze kobiet w ciąży-Dorota Drupisz
  24. Fotoradary- Janusz Wolniak
  25. Spojrzenia
  26. Kibicowisko

Żaden z krajów Europy nie osłabił swych sił zbrojnych tak jak Polska w ostatnim dwudziestoleciu.

Rozbrajanie

Rosja czy Andora?

Kraj o podobnej liczbie mieszkańców, jakim jest Hiszpania, ma żołnierzy dwa razy więcej, sił powietrznych i morskich lepiej w ogóle nie porównywać, a dawno porzucone u nas szkolenie wojskowe jest jedną z żelaznych pozycji tamtejszych kursów uniwersyteckich. Może wynika to z tego, że Hiszpanie za sąsiadów mają potęgi tak agresywne, jak Andora czy Gibraltar (a nieopodal czai się jeszcze Monako), a polscy szczęściarze od stuleci graniczą z takimi oazami łagodności i pacyfizmu, jakimi są Rosja i Niemcy…

Nam nie grozi nic

Rozbrojenie militarne nie jest jednak tak groźne, jak rozbrojenie tożsamościowo – intelektualne. Polska polityka obronna najwyraźniej oparta jest na takim oto wniosku z narodowej przeszłości, że zarówno ze wschodu, jak i z zachodu – ojczyźnie naszej nie grozi absolutnie nic. A jeśliby nawet jakieś zagrożenie się pojawiło to i tak żadna skuteczna obrona nie będzie możliwa. Skutkiem tego urzeczywistniana jest doktryna obronna polegająca na ograniczeniu sił zbrojnych do jednego oddziału, mającego w razie potrzeby chwalebnie polec, dzięki czemu kiedyś będzie komu postawić pomnik.
Dokonujące się obecnie w Polsce rozbrojenie tożsamościowo-intelektualne biegnie dokładnie pod prąd dzisiejszych tendencji znanych z innych krajów Europy, głównie tych z nami sąsiadujących.

Dzień blondynki

Wprowadzana właśnie reforma programów nauczania jest kolejnym krokiem na drodze konsekwentnie realizowanej likwidacji edukacji historycznej. Kilkanaście roczników polskich uczniów kształcono wg rozkładów materiału skutkujących tym, że historia XX wieku na lekcjach mogła nie pojawić się wcale.
Owoce tego widzimy czasem nawet na ekranach telewizorów, gdy dla dziennikarzy komentujących wydarzenia - Powstanie Warszawskie czy elementarz realiów PRL-u okazują się abstraktami, o którymi nie mają bladego pojęcia. 1 sierpnia na wrocławskim Rynku tłumy potrafią oddawać się obchodom Światowego Dnia Blondynki lub uczestniczyć w radosnym wspominaniu Polskich Lat Pięćdziesiątych. Takiej arcygłupocie kibicują „publiczne” media, które ostatnie okruchy jakiejkolwiek „misji” dawno zamieniły na kolejne mutacje „Tańców z Głąbami”.

Bez muzeów

Turyści przyjeżdżający do Warszawy ze zdumieniem dowiadują się, że w polskiej stolicy nie zobaczą niczego w rodzaju muzeum historii naszego kraju. Instytucję wystawienniczą, dzięki której obcokrajowcy mogą jakby „w pigułce” poznać najważniejsze fakty z dziejów zwiedzanego państwa – mają wszystkie cywilizowane kraje.
W każdym z niemieckich landów znajduje się też przynajmniej jedno muzeum poświęcone ziemiom utraconym w wyniku klęski III Rzeczy (najbliższe – w Goerlitz). Obowiązkowo znać je musi każdy niemiecki uczeń. Muzea budowane w Polsce służą głównie do przedstawiania dzieł w rodzaju krucyfiksów z wizerunkami genitaliów. Takie inicjatywy, jak Wrocławskie Muzeum Kresów minister Zdrojewski skreśla.

Dwa na jednego

Antykomunistyczna opozycja w byłym NRD w porównaniu z ruchem Solidarności była prawie niczym. Opublikowano jednak na jej temat kilka razy więcej książek, niż o Solidarności wydał IPN. Historyczna aktywność niemieckiej kinematografii wkrótce sprawi, że na jednego niemieckiego działacza antyhitlerowskiego przypadać będą dwa poświęcone mu filmy.

Polityka ahistoryczna

W Polsce nie powstał dotąd żaden film związany tematycznie z bitwą o Monte Cassino, walką polskich lotników w obronie Anglii czy bitwie o Atlantyk. To dzięki temu prezydent Putin w Dniu Zwycięstwa na oczach całego świata bez wahania może dziękować niemieckim antyfaszystom i całkowicie pomijać to, że czwartą siłą antyhitlerowskiej koalicji byli Polacy.
To takiej polityce historycznej zawdzięczamy umacniające się w świecie przekonanie, że rolą Polaków w czasie II wojny światowej była współpraca w wymordowaniu Żydów. Owocem reformy pani Szumilas wkrótce przekonania takiego powszechnie nabiorą także Polacy.

Niemieckie kłamstwa historyczne

Sukcesy realizowanej za Odrą polityki historycznej spowodowały, że niemiecka polityka historyczna nie cofa się już przed żadnym kłamstwem a nagłaśniać je potrafi najpotężniejszymi środkami. Zatopienie okrętu wojennego Gustloff kolejne filmy przedstawiają jako rzekomą rzeż niewinnych i tragedię większą od katastrofy Titanica. O tym, że w dniu zatopienia Gustloffa Niemcy utopili w Bałtyku podobną liczbę więźniów obozu Stutthof – pamięta już tylko pies z kulawą nogą.
Marek Edelmann, powstaniec Getta Warszawskiego, świetnie znał skalę niemieckich strat w czasie II wojny światowej, lecz podkreślał jednoznacznie, że „z całym swoim cierpieniem Niemcy powinni się wypchać”. Wszystkie bowiem poniesione przez nich ofiary są niczym w zestawieniu ze skalą zbrodni przez nich wyrządzonych.
Tożsamościowo-intelektualne rozbrojenie Polaków już dziś pozwala jednak Niemcom głosić, że XX wieku upłynął pod znakiem dwóch równorzędnych tragedii – holocaustu i „wypędzenia”.
Celowe upośledzanie polskiej świadomości historycznej już wkrótce sprawi, że polscy prezydenci z pokorą będą oddawać w Berlinie hołd ofiarom zbrodni polegających na przymusowej przeprowadzce weteranów SS znad Odry nad Łabę.

 

Artur Miś